BLOG PRYWATNYPrzebiegłem Półmaraton Ślężański (26 marca 2011)Data: 2011-03-26, 14:03 Tagi: zawody bieganie Zastanawiałem się, czy w ogóle pojechać do Sobótki. Bo ma być deszcz i śnieg. A przecież w deszczu czy śniegu nie warto biegać. Nie warto, ale pojechałem. W pakiecie startowym znalazłem zieloną koszulkę z logo biegu. Hala, w której zgromadzili się wszyscy uczestniczy, była pełna rozgrzewających się biegaczy. Większość z nich nie miała ochoty wyjść z pomieszczenia, bo na zewnątrz temperatura wynosiła kilka stopni. W końcu jednak wszyscy ruszyli na linię startu. Wszyscy, czyli ok. 1500 biegaczy. Sygnał do startu dał wystrzał z armaty. I zaczęło się... Trasę wokół wzgórza Ślęża pamiętałem jedynie z letnich wypadów rowerowych. I bardzo jej się obawiałem. Tym bardziej, że od dwóch miesięcy walczyłem z kontuzją kolana, która uniemoźliwiła treningi w parku i na bieżni - został jedynie orbitrec, na którym "szalałem" w fitness Pure we wrocławskiej Renomie. Dlatego cel był minimalny: PRZEBIEC. Narzuciłem nieco spacerowe tempo, w którym po 2 godzinach i 25 minutach, bez żadnej kryzysowej chwili, osiągnąłem metę. Cóż, miałem nadzieję, że mój czas będzie o 15 minut krótszy, ale nie dało się :). Wyniki, które dostałem sms: miejsce open - 1146, miejsce w kategorii M40 - 261, czas: 02:25:36, czas netto: 02:25:13. Średni puls - 161, maksymalny puls - 184. Wyniki międzyczasów: 5 km - 00:33:43 (miejsce 1138), 10 km - 01:10:49 (miejsce 1151), 15 km - 01:43:58 (miejsce 1154). Trasę przebiegłem w prawie nowych butach Asics Stratus. Kupiłem je ze względu na amortyzację. Była ona na trasie odczuwalna, choć buty są nieco ciężkie. Warto zwrócić uwagę na dołączoną mapkę i przekrój trasy. Tak naprawdę podbieg na przełęcz Tąpadła (9 km) nie jest aż tak trudny. Wykres między 8 a 9 km przeraża, ale nie jest tak źle. Bardzo malowniczo jest tuż za 12 km. Droga skręca w prawo - i wtedy warto obejrzeć się do tyłu. Zobaczymy wówczas rozciągniętych zawodników na długości ponad 1 km, zbiegających ze wgórza. Do uroków biegu zaliczam niewielki grad i zimne porywy wiatru oraz ciepły makaron na mecie. Ot, miłe, marcowe przedpołudnie! Polecam wszystkim, którym ruch i zdrowie oraz "zrównoważony rozwój" :) - nie jest obcy :).
DODAJ KOMENTARZ KOMENTARZE |
Ostatnie wpisy Ostatnie komentarze Wszystkie tagi książki obrazy góry Jakuszyce wycieczki zamki Pireneje Wzgórza Trzebnickie Wzgórza Strzelińskie recenzja filmu pyszności kot zawody bieganie |