tel: 602 777 092
157 707 77
Daczkowski.com
Strona główna / Blog prywatny / Przebiegłem Półmaraton Ślężański (26 marca 2011)

BLOG PRYWATNY

Przebiegłem Półmaraton Ślężański (26 marca 2011)

Data: 2011-03-26, 14:03
Tagi: zawody bieganie

Zastanawiałem się, czy w ogóle pojechać do Sobótki. Bo ma być deszcz i śnieg. A przecież w deszczu czy śniegu nie warto biegać.


Nie warto, ale pojechałem. W pakiecie startowym znalazłem zieloną koszulkę z logo biegu. Hala, w której zgromadzili się wszyscy uczestniczy, była pełna rozgrzewających się biegaczy. Większość z nich nie miała ochoty wyjść z pomieszczenia, bo na zewnątrz temperatura wynosiła kilka stopni. W końcu jednak wszyscy ruszyli na linię startu. Wszyscy, czyli ok. 1500 biegaczy. Sygnał do startu dał wystrzał z armaty. I zaczęło się...


Trasę wokół wzgórza Ślęża pamiętałem jedynie z letnich wypadów rowerowych. I bardzo jej się obawiałem. Tym bardziej, że od dwóch miesięcy walczyłem z kontuzją kolana, która uniemoźliwiła treningi w parku i na bieżni - został jedynie orbitrec, na którym "szalałem" w fitness Pure we wrocławskiej Renomie. Dlatego cel był minimalny: PRZEBIEC.


Narzuciłem nieco spacerowe tempo, w którym po 2 godzinach i 25 minutach, bez żadnej kryzysowej chwili, osiągnąłem metę. Cóż, miałem nadzieję, że mój czas będzie o 15 minut krótszy, ale nie dało się :).


Wyniki, które dostałem sms: miejsce open - 1146, miejsce w kategorii M40 - 261, czas: 02:25:36, czas netto: 02:25:13. Średni puls - 161, maksymalny puls - 184.


Wyniki międzyczasów: 5 km - 00:33:43 (miejsce 1138), 10 km - 01:10:49 (miejsce 1151), 15 km -  01:43:58 (miejsce 1154).


Trasę przebiegłem w prawie nowych butach Asics Stratus. Kupiłem je ze względu na amortyzację. Była ona na trasie odczuwalna, choć buty są nieco ciężkie.


asicsstratus.JPG


Warto zwrócić uwagę na dołączoną mapkę i przekrój trasy. Tak naprawdę podbieg na przełęcz Tąpadła (9 km) nie jest aż tak trudny. Wykres między 8 a 9 km przeraża, ale nie jest tak źle. Bardzo malowniczo jest tuż za 12 km. Droga skręca w prawo - i wtedy warto obejrzeć się do tyłu. Zobaczymy wówczas rozciągniętych zawodników na długości ponad 1 km, zbiegających ze wgórza.


Do uroków biegu zaliczam niewielki grad i zimne porywy wiatru oraz ciepły makaron na mecie. Ot, miłe, marcowe przedpołudnie! Polecam wszystkim, którym ruch i zdrowie oraz "zrównoważony rozwój" :) - nie jest obcy :).


 


kilometry_1024.jpg


KILOMETRY_zumi.jpg


profil_trasy.jpg


P1020253sobotka.jpg













DODAJ KOMENTARZ
Autor
Email
Treść
Przepisz kod z obrazka Kod CAPTCHA

KOMENTARZE
Ostatnie wpisy
  • Melancholia von Triera to artystyczny bełkot
  • Przebiegłem Półmaraton Ślężański (26 marca 2011)
  • Wygrany - film w reż. Saniewskiego to dno
  • Na biegówkach w Jakuszycach
  • Bieg na 10 km w Trzebnicy
  • Znalazłem kota na os. Przyjaźni...
  • Na rowerze górskim: Jakuszyce
  • Dorada na obiad, czyli moje pyszności!
  • To nie jest kraj dla starych ludzi (recenzja filmu)
  • Dom zły (recenzja filmu)
  • Zero (recenzja filmu)
  • Dystrykt 9 (recenzja filmu)
  • Karmel w reżyserii Nadine Labaki (recenzja)
  • Weekend 19-20 września: wzgórza podwrocławskie
  • 27-30 sierpnia nad jeziorem Lgiń
  • Trekking po Parku Narodowym Ordesa y Monte Perdido
  • Długi weekend 11-14 czerwca: w Górach Sowich!
  • Zamek w Witostowicach
  • Zamek w Urazie
  • Widok z okna

  • Ostatnie komentarze
  • Zostaw ją sobie, dwa koty chow
  • jest niesamowita :) pozdrawia
  • Witaj, zaskoczona jestem \"Ka
  • Byłem tam :)

  • Wszystkie tagi
    książki obrazy góry Jakuszyce wycieczki zamki Pireneje Wzgórza Trzebnickie Wzgórza Strzelińskie recenzja filmu pyszności kot zawody bieganie